Mamy z zespołem nie mały problem, ale od początku.
Gitarzysta gra sobie na jakiejś tam marnej gitarce z humbackerami, do tego piec laneya hc max 15 wat, czasem metal zone bossa. Brzmienie jakie jest takie jest ale dopuki siedzimy w domu i gramy cicho jest w porządku, wszystko słychac wyraźnie nawet przy bardzo gęstych riffach.
Kłopoty zaczynają się gdy chcemy grać głośniej, o ile przy graniu na 15-20 watowym piecu jest dosyc jasne że przy wiekszych głośnosciach bedzie popierdywał to okazuje sie że po popieciu się pod 100 watowego marshala czy nawet jakiegoś 250 watowego potwora sytuacja niewiele sie poprawia.
Z riffów robi sie jednostajny szum a próby przed koncertem traca sens bo i tak prawie nic nie słychać.
Dopiero zaczynamy poważniejsze granie i troche nas to zbiło z tropu. Wie ktos jak temu zaradzić?Sotkał sie ktos z takimi problemami? Czy może poprost nie znamy jakiegoś podstawowego faktu?
Warto nadmienić że chodzi o muzykę raczej cięższą i gęstszą, powiedzmy że przypominającą core, wiec klarowność jest trudniej uzyskać niz przy lżejszych gatunkach.
kwestia gustu... ty tez cos popracuj przy piecu bo na koncercie ciebie parwie wogole nie slyszalem;] [albo po prostu trzebab sie zgadac i pobić akustyka]
poradziliśmy sobie, skręciliśmy distortion na minimum i troche manipulowalismy z equlizerem na piecu. Na metal zonie, ustawiliśmy mid freq na maxa, midy prawie na minimum, basy i treble prawie na max i jakoś było, przynjamniej melodie było wyraźnie słychać wiec jak narazie nam starcza.
Dzix, dzieki, następnym razem spróbujemy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum