Devildriver - wg mnie lekko zepchnięty, tylko 40 minut, słabe nagłośnienie (gdzie ta stopa!), choć wokal wyraźnie i mocno. Gitarki odrobinę na wyższych rejestrach i ogólna akustyka Torwaru sprawiły, że pewnie tłumy fanów Sleepkota i tak nie zapoznały się z kopiącymi dupę kawałkami. Dez chciał oczywiście wall of death i jakieś tam pity robić ale już od koncertu Chimairy wiadomo, że pijane napakowane metale z pierwszych rzędów wolą kiwać łapką niż biegać w kółko. Devil mógł zagrać po Trivium, ich występu szkoda ale nie z ich winy. Do PL się pewnie nie przekonali za bardzo.
Trivium - pompa na miarę metalu z lat 80 w jakim zwykli gustować, koncert ogólnie dobry, dobrze nałośniony, chłopaki ostro biegali po scenia (basista wybiegł z gitarą i cały Torwar przeleciał ale że ma chłop 170 w kapeluszu to niestety połowa ludzi skapnęła tylko wtedy jak za gościem z duzym kijem bigała ochrona : ) Trivium spodobało mi się, nie zagrali obciachowo, trochę hitów. Oczywiście też zachęcali do kociołka, ale kto tam rozumie angielski, trzeba trzymać pozycje na parkecie bo wróg nie śpi.
Szkoda że oba supporty wychwalały Sleepkota ''biggest band ever" "zobaczycie kto skopie wam tyłek" "my was tylko rozgrzewamy" itd, bo jeśli chodzi o mnie to kolejność powinna być zupełnie odwrotna. A 90% młodzieży pewnie o D i T nie słyszały.
Panowie z Iowy, jak na speców od muzycznego PR przystało zrobili show, zagrali parę kawałków, skopali wszystkim tyłki, publiczność ubijała parkiet Torwaru i machała łapkami. Dalej nie wiem, co robią w Slipknocie drummerzy (clown i pinokio) bo więcej chodzili i krzyczeli niż uderzali bejsbolem w swoje kociołki. Zrobili rozpierduchę u akustyków, oblali mnie wodą, ktoś z obsługi non-stop krzyczał - nie wiem czy przez nich, przez oświetlenie czy nagłośnienie. Jak na Torwar pewnie lepsze być nie mogło, ale gitarki Knota są i tak muliste i nieciekawe same w sobie. Dobrze, że Joey na końcu kręcił się w kółko przechylony o 90 stopni jak na Disasterpieces bo już miałem powiedzieć że słabo wypadli. I tak poszedłem wcześniej na pociąg, bo godzina ze Slipknotem źle wpływa na układ szyjny, szczególnie jak się jest przy barierce (od akustyków).
Aha no i zapomniałem dodać, że na koncercie oczywiście była Doda z Nergalem jak donosi Pudelek :]
Ta to lubi sobie show nakręcać, inteligentna bestia. A Darek złapany na koncercie nó metalowym/metalkorowym to poważny cios dla tru-metali, oj fora metalowe zagrzmią
"Związek Dody z Nergalem, z niedowierzaniem przyjęty przez fanów zespołu Behemoth, kwitnie. Ledwo Rabczewska wróciła z Dubaju, gdzie bawiła się z mocno zafascynowanym nią architektem, już poszła na randkę z Nergalem. Nasz informator spotkał ich we wtorek na koncercie amerykańskiej grupy metalowej Slipknot, który odbył się na warszawskim Torwarze. Doda wpatrywała się w swojego towarzysza niczym w obrazek.
Cały czas się ściskali i dotykali - wspomina. Sam występ zrobił na niej spore wrażenie. Po koncercie Nergal przedstawił Dorotę swoim kolegom z Behemotha.
Ciekawe, co teraz będzie z architektem. Jeżeli możemy coś zasugerować - Nergal jest wprawdzie trochę lepszy od Majdana, ale łysieje i maluje się do pracy."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Rejestracja
Zaloguj
